Lublin - Sobieszyn 60 km
Po pożegnaniu przez domowników wyruszam przed 11 z domu. Pogoda jest wyśmienita - słonecznie z lekkim zachmurzeniem, bez upałów i wiatr w plecy. Z Lublina jadę na północ. Trasa jest atrakcyjna, ale już ją przemierzałem nie raz. Jedzie się miło, bo nie ma dużego ruchu. Po 30 km, w połowie drogi, zatrzymuję się na poczęstunek. Niepokoi mnie chrobotanie w tylnej przerzutce. Na szczęście pomaga drobna regulacja i do końca wyprawy mogę spokojnie jechać. Pierwszy dzień zaplanowałem jako krótszy. Nie chcę się nadwyrężać. Wszak przede mną jeszcze sporo setek kilometrów do przejechania.
Do celu docieram tuż po 15:00. Mogę odpocząć i przygotować się na jutrzejszy, najdłuższy etap.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz