Mam spore zaległości na blogu. Czekam na jesienne, deszczowe dni, by opisać ze szczegółami wyprawę bałkańską. Mam zamiar napisać dwa słowa o moim nowym rowerze na ramie Surly LHT.
Ale zanim to nastąpi, pochwalę się wczorajszą szaloną wycieczką.
Zastanawiam, co jest w sumie najważniejsze. Czy pobicie życiowych rekordów długości i czasu jazdy? Czy walka ze swoimi słabościami, z powalająca sennością i zmęczeniem? Czy piękne krajobrazy? A może czas spędzony na bałtyckiej plaży w absolutnej samotności, bez śladu żywego człowieka po horyzont? Niepowtarzalny klimat jazdy w środku nocy na zmianę we mgle i świetle księżyca?
5 października 2014
3 sierpnia 2014
7 maja 2014
Dookoła Babiej Góry
Tym razem we trójkę, z Szymonem i Marcinem wyruszyliśmy dookoła Babiej Góry.
Pogoda była dobra do jazdy, było słonecznie, chłodno i momentami wiał z boku zimny wiatr.
W pierwszym skoku dojechaliśmy wzdłuż Jeziora Orawskiego do Namestova.
Po przerwie na drugie śniadanie wjechaliśmy na Przełęcz Glinne i znaleźliśmy się z powrotem w Polsce. Po przejechaniu granicy czekał nas ostry zjazd do Korbielowa. Na zjeździe Marcin złapał gumę w tylnym kole, ale szybko udało się zmienić dętkę.
Po 80 km byliśmy w Jeleśni. Ponieważ tempo było dobre (średnia jazdy ponad 20 km/h), zrezygnowaliśmy z postoju obiadowego i skręciliśmy na Koszarawę, by zdobywać kolejny podjazd na Przełęcz Klekociny. Okazało się, że do samego szczytu prowadzi nowa, równa asfaltowa droga, ale wyjątkowo stroma. Nie wiem, czy gdzieś w Polsce mamy drogę o podobnym nachyleniu. Masakra! W dół do Wełczy była równie ostra droga, ale tym razem kamienisto-piaszczysta. Biedny Marcin nie mógł zjeżdżać na swoim rowerze szosowym, choć odważył się już pod koniec przed asfaltem. W lesie zrobiliśmy postój obiadowy, zjadając zapasy zakupione po drodze.
Po przerwie zjechaliśmy do Zawoi i ruszyliśmy zdobywać przełęcz Krowiarki (1012 m npm). Na szczycie mieliśmy już 113 km przejechane i zostało przewie 60 do domu. Ostatni odcinek pokonaliśmy jednym skokiem, robiąc tylko krótki postój zaopatrzeniowy w Podczerwonem.
Ogółem wyszło prawie 170 km i ok 1800 pod górę.
Pogoda była dobra do jazdy, było słonecznie, chłodno i momentami wiał z boku zimny wiatr.
W pierwszym skoku dojechaliśmy wzdłuż Jeziora Orawskiego do Namestova.
Po przerwie na drugie śniadanie wjechaliśmy na Przełęcz Glinne i znaleźliśmy się z powrotem w Polsce. Po przejechaniu granicy czekał nas ostry zjazd do Korbielowa. Na zjeździe Marcin złapał gumę w tylnym kole, ale szybko udało się zmienić dętkę.
Po 80 km byliśmy w Jeleśni. Ponieważ tempo było dobre (średnia jazdy ponad 20 km/h), zrezygnowaliśmy z postoju obiadowego i skręciliśmy na Koszarawę, by zdobywać kolejny podjazd na Przełęcz Klekociny. Okazało się, że do samego szczytu prowadzi nowa, równa asfaltowa droga, ale wyjątkowo stroma. Nie wiem, czy gdzieś w Polsce mamy drogę o podobnym nachyleniu. Masakra! W dół do Wełczy była równie ostra droga, ale tym razem kamienisto-piaszczysta. Biedny Marcin nie mógł zjeżdżać na swoim rowerze szosowym, choć odważył się już pod koniec przed asfaltem. W lesie zrobiliśmy postój obiadowy, zjadając zapasy zakupione po drodze.
Po przerwie zjechaliśmy do Zawoi i ruszyliśmy zdobywać przełęcz Krowiarki (1012 m npm). Na szczycie mieliśmy już 113 km przejechane i zostało przewie 60 do domu. Ostatni odcinek pokonaliśmy jednym skokiem, robiąc tylko krótki postój zaopatrzeniowy w Podczerwonem.
Ogółem wyszło prawie 170 km i ok 1800 pod górę.
Ruszamy w drogę |
29 kwietnia 2014
23 kwietnia 2014
Duża pętla orawska
8 kwietnia 2014
Plany na wakacje 2014
Kończy się marzec, więc przyszła pora na ujawnienie planów wakacyjnych. W 2014 roku wyruszamy na południe, do ciepłych krajów. Planujemy przez 3 tygodnie odwiedzić Chorwację, Bośnię i Hercegowinę, Czarnogórę i być może Albanię. W programie oprócz jazdy na dwóch kółkach przewidujemy także wycieczkę po czarnogórskim masywie Durmitoru i zdobycie szczytu Bobotov Kuk.
Razem wyjdzie jakieś 1700 km na dwóch kółkach.
Zebrała się już ekipa sześciu śmiałków i pozostaje tylko szykować formę i sprzęt.
I mamy swoją stronę na facebooku.
Razem wyjdzie jakieś 1700 km na dwóch kółkach.
Zebrała się już ekipa sześciu śmiałków i pozostaje tylko szykować formę i sprzęt.
I mamy swoją stronę na facebooku.
Planowana trasa |
Z gór nad jeziora
30 marca 2014
Coż rzec?
Przejechałem sobie dziś po południu między obiadem a Mszą św. dwadzieścia kilka km, przy okazji dokładając dwa wjazdy do projektu "Setka na Gubałówkę".
Było ciepło, bezwietrznie i krokusowo.
Cóż więcej rzec? Zdjęcie mówi wszystko.
13 marca 2014
Zimowa setka do Rabki
Choć jeszcze zima w kalendarzu, to słoneczna pogoda pozwoliła przejechać się pierwszy raz na serio w tym roku. Wyszło 102 km w pięknej trasie do Rabki-Zdrój.
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)