Tym razem we trójkę, z Szymonem i Marcinem wyruszyliśmy dookoła
Babiej Góry.
Pogoda była dobra do jazdy, było słonecznie, chłodno i momentami wiał z boku zimny wiatr.
W pierwszym skoku dojechaliśmy wzdłuż
Jeziora Orawskiego do
Namestova.
Po przerwie na drugie śniadanie wjechaliśmy na
Przełęcz Glinne i znaleźliśmy się z powrotem w Polsce. Po przejechaniu granicy czekał nas ostry zjazd do
Korbielowa. Na zjeździe Marcin złapał gumę w tylnym kole, ale szybko udało się zmienić dętkę.
Po 80 km byliśmy w
Jeleśni. Ponieważ tempo było dobre (średnia jazdy ponad 20 km/h), zrezygnowaliśmy z postoju obiadowego i skręciliśmy na
Koszarawę, by zdobywać kolejny podjazd na Przełęcz Klekociny. Okazało się, że do samego szczytu prowadzi nowa, równa asfaltowa droga, ale wyjątkowo stroma. Nie wiem, czy gdzieś w Polsce mamy drogę o podobnym nachyleniu. Masakra! W dół do
Wełczy była równie ostra droga, ale tym razem kamienisto-piaszczysta. Biedny Marcin nie mógł zjeżdżać na swoim rowerze szosowym, choć odważył się już pod koniec przed asfaltem. W lesie zrobiliśmy postój obiadowy, zjadając zapasy zakupione po drodze.
Po przerwie zjechaliśmy do
Zawoi i ruszyliśmy zdobywać przełęcz
Krowiarki (1012 m npm). Na szczycie mieliśmy już 113 km przejechane i zostało przewie 60 do domu. Ostatni odcinek pokonaliśmy jednym skokiem, robiąc tylko krótki postój zaopatrzeniowy w
Podczerwonem.
Ogółem wyszło prawie 170 km i ok 1800 pod górę.
|
Ruszamy w drogę |
|
Zagranico |
|
Nad Jeziorem Orawskim |
|
Nad Jeziorem Orawskim |
|
Przełęcz Glinne |
|
Przełęcz Krowiarki |
|
Panorama Tatr z Zubrzycy |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz