30 sierpnia 2012

Dzień 6: Levanto - Chiavari

Włochy
53 km

Droga dla rowerów na trasie starej kolei
Dziś planuję krótki odcinek, więc śpię do oporu i wyjeżdżam o 10:00. Jadę wzdłuż wybrzeża piękną drogą dla rowerów wytyczoną na trasie nieczynnej linii kolejowej. Trasa jest bardzo widokowa i przeplatana tunelami. Co chwilę zatrzymuję się, by popatrzeć na spokojne morze. Najdłuższy tunel jest w remoncie - kładą nowy asfalt. Na szczęście jest sobota i z tej okazji prace są wstrzymane, a tunel przejezdny. Po 8 km dojeżdżam do Framury. Tu droga dla rowerów kończy się, zjeżdżam windą na poziom morza, przechodzę pod torami kolejowymi i rozpoczynam wspinaczkę na ponad 600 m. Jest słonecznie, ale nie upalnie, a do tego jadę w cieniu. Powoli zdobywam górę. Za miasteczkiem rozpoczyna się las, więc jedzie się bardzo przyjemnie. Ze szczytu rozciągają się piękne widoki z każdej strony.
Zanim rozpocznie się zjazd, robię dłuższą przerwę obiadową na parkingu przy drodze. Słońce zachodzi za chmury, wieje wiatr i robi się pogoda idealna do jazdy. Po obiedzie czeka na mnie deser w postaci zjazdu z 600 m do poziomu morza. Ruch samochodowy jest coraz większy. No tak, to wakacyjny weekend. Po południu dojeżdżam do Chiavari, gdzie zaplanowałem nocleg. Camping jest przy samym morzu i pewnie z tego powodu zatłoczony, ale znajduję jeszcze kawałek wolnej ziemi. Miejsce jest słabe i trochę żałuję, że się tu zatrzymałem. Jutro na pewno będę spał na dziko, może nawet na plaży.
Wieczorem idę na spacer po miasteczku. Trafiam na festyn świętojański i koncert Mauro Rizziego z zespołem.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz