1 maja 2015

Majowa setka po kontuzji

Dokładnie miesiąc temu podczas gry w koszykówkę skręciłem sobie bardzo poważnie staw skokowy. 2 tygodnie miałem nogę usztywnioną i chodziłem o kulach. Po 3 tygodniach wsiadłem na rower i mogłem przejechać kilkanaście kilometrów. Stopniowo zwiększałem obciążenia, by dziś przejechać 101 km bez uszczerbku na zdrowiu.
Jestem kolekcjonerem gmin w ramach zabawy zaliczgmine.pl i mam już uzbierane 528 gmin.



Od jakiegoś czasu przed wycieczką układam trasę tak, żeby przy okazji zaliczyć jak najwięcej nowych gmin. Dziś udało się zrobić ponad 100 km i zaliczyć 5 nowych gmin: Świedziebnia, Górzno, Lubowidz, Żuromin i Lutocin. Cała wycieczka była bardzo miła. Zapraszam do przeczytania krótkiej relacji.

Pierwszomajowy poranek wita wszystkich słońcem, ale po chwili nadchodzą chmury i to jeszcze takie, co może z nich popadać. Wyruszam przed 9:00 ciepło ubrany, bo temperatura lekko przekracza 10 stopni. Pierwsze 50 km jedzie mi się świetnie, bo z wiatrem. Łykam kolejne odcinki drogi bez odpoczynków. Robię tylko krótkie postoje na zdjęcia i utrzymuję prędkość podróży powyżej 20 km/h. Ruch jest niewielki, ale też drogi wybieram boczne.
Siedziba gminy Skrwilno
Po przejechaniu 37 km, przed Świedziebnią, zaczynam czuć lekki ból w kontuzjowanej kostce, czyli znak na odpoczynek. Siedzę na przystanku i posilam się. Po kwadransie jadę dalej, planując dłuższy postój po 50 km, czyli w połowie trasy. Połowa wypada akurat po dojechaniu do Górzna. Robię kilka zdjęć na tle Jeziora Górzeńskiego, leżącego w Górznieńsko-Lidzbarskim Parku Krajobrazowym.

Jezioro Górznieńskie

Kościół bożogrobców w Górznie

Jezioro Młyńskie w Górznieńsko-Lidzbarskim Parku Krajobrazowym

Jezioro Wierzchownia
Jest przed 12:00, czyli trochę za wcześnie na obiad, zresztą nie znajduję żadnego lokalu gastronomicznego w mieście, więc jadę dalej. Odbijam na południe i zaczynam jechać pod wiatr, ale nie jest bardzo mocny, na szczęście. Na nieszczęście zaczyna padać deszcz. Ale jadę dalej i nie szukam schronienia. Krajobraz jest bardzo ładny, nie to samo, co płaskie Mazowsze.
Dawna granica prusko-rosyjska
Około 5 km trasa wiedzie przez las drogą terenową. Gdzieś po godzinie deszcz przestaje padać.
Faktycznie, było zimno.
W Syberii robię sobie zdjęcie przy tabliczce z nazwą wioski. Do wieczora fotka zyskuje mnóstwo lajków na facebooku. Za Pietrzykiem nadrabiam 3 km, żeby zaliczyć gminę Żuromin.

257. gmina zaliczona!
Ostatnie 25 km jadę spokojnym tempem, zatrzymując się tylko na szybkie zakupy w Lutocinie.
Na ostatnich kilometrach przed Sierpcem wychodzi słońce, ale temperatura nie wzrasta. Słaba ta majówka w tym roku.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz