25 marca 2007

W poszukiwaniu przedwiośnia

Dziś wybrałem sie na pierwszą wiosenną wyprawę, pierwszy raz na nowym rowerze. Przejechałem w sumie 37 km trasą na na przedmieścia. Egzamin sprzętu wypadł pomyślnie. Jedyną przeszkodą był silny wiatr.
Kilka szybkich uwag:
Koła 28 cali to jest to, choć na starej czechosłowackiej kolarce Favorit osiągałem lepsze prędkości. Ale chyba przyszedł czas na jazdę bardziej rekreacyjną, niż sprinterską.
No i jeszcze jedno - w ogóle nie czuję się zmęczony. Powoli można więc wykręcać więcej kilometrów.

2 komentarze :

  1. A ja mam licznik popsuty... I nawet jak gdzieś daleko jadę, to nigdy nie wiem ile kilometrów zrobiłam :( ale myślę, że nieraz zdarza mi się przejechać więcej, niż tobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To zależy, jak liczyć. Ja codziennie jeżdżę na uczelnię rowerem. To tylko 5 km w obie strony, ale jakby tak zliczyć wszystkie dni i tygodnie, to będą setki kilometrów i to po górkach :)

    OdpowiedzUsuń