Pojechały więc dwie dziewczyny – Kaśka i Agatka oraz trzech męskich członków wyprawy – Staszek, Szymon i ja. Ze Staszkiem byłem już dwa lata wcześniej na Camino Grande – wyprawie do Lizbony przez Lourdes, Santiago i Fatimę, dla pozostałej trójki to był debiut. Od pierwszego dnia okazało się, że i dziewczyny i Szymon dają radę, a nawet odsadzają weteranów. Do końca wyprawy ekipa jechała równo, co było wielkim plusem wyprawy.
Prognozy pogody były optymistyczne – przez 10 dni miało być bez deszczu i na szczęście sprawdziło się. Tylko noce, jak to w sierpniu, były chłodne.
Mapa pod tym linkiem |