Włochy
103 km
Mozaika w bazylice San Vitale w Rawennie |
Przed wyjazdem wchodzę jeszcze do wody, ale tylko pomoczyć sobie nogi. Ruszam do Rawenny. Na drzewach głośno grają cykady. W Rawennie jestem dość wcześnie, ale już słońce mocno grzeje. Kupuję bilet i zwiedzam starochrześcijańskie zabytki. Jestem pod wrażeniem niezwykłych budowli i przede wszystkim pięknych mozaik.
Wyjeżdżam z miasta ok. 15:00. Kończy się płaski etap wyprawy. Przede mną podjazd na ponad 900 m. Ciekawe, dokąd dziś dojadę? Nastawiam się, że będę jechać nocą, bo mam dobre oświetlenie z przodu i z tyłu. Wieje w twarz i jest ponad 35 st. W Forli robię ostatnie zakupy, a podjazd robi się bardziej stromy. Jadę powoli, żeby się nie męczyć i co 10 km robię krótkie postoje. Na wieczór wiatr nie słabnie, lecz przeciwnie, zaczyna wiać coraz mocniej. Robi się całkiem ciemno, ale jadę dalej pod górę. Na wysokości 620 m zaczynam szukać miejsca na nocleg. Po lewej stronie drogi widzę stromą ścieżkę prowadzącą w dół do strumyka. Kładę rower na ziemię i sam rzucam się do śpiwora. Na początku ciężko mi się ułożyć, bo zsuwam się w dół. Po kilku próbach znajduję optymalną pozycję do spania i odpływam na 5 godzin. W nocy budzę się kilka razy, bo wiatr mocno, ale nie jest zimno.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz