31 sierpnia 2012

Dzień 18: Morteau - Huningue

Francja, Szwajcaria
124 km
Wyprzedziliśmy wielki Tour o 3 dni
Wyjeżdżamy o 9:30. Jest zimno i pochmurno. Po 5 km zaczyna się podjazd i można się rozgrzać. Przez dwa tunele wjeżdżamy do Szwajcarii. Przejeżdżamy Le Locle i bardzo ładne miasto La Chaux-de-Fonds. Jesteśmy na Jurze szwajcarskiej, więc po chwili czeka nas podjazd na 1070 m. Robimy przerwę na drugie śniadanie. Wychodzi słońce i trzeba się posmarować kremem. Jedziemy trasą, na której za 3 dni będą się ścigać uczestnicy Tour de France. Za Saint-Brais skręcamy na szlak rowerowy nr 7. Na szczycie jemy obiad na ciepło przy stole. Po przerwie obiadowej raduje nas długi, prosty i szybki zjazd, na którym osiągamy prędkość ponad 60 km/h. Po minięciu autostrady mamy niestety stromy podjazd na przełęcz de la Croix. Podjazd jest ostry i robimy odpoczynki po podjechaniu każdych 100 m. Za szczytem jest już miła droga w dół z kilkoma lekkimi podjazdami. Podczas jednego z szybkich zjazdów Marek jadący za mną, zagapił się i nie zauważył, że skręciłem na skrzyżowaniu w prawo. Przekonany, że jestem przed nim, pędzi dalej kilka km na złamanie karku. Wreszcie udaje mi się go dogonić, ale przez to musimy nadrobić drogi. Po krótkim pobycie w Szwajcarii wjeżdżamy znów do Francji. Po 95 km robimy ostatni dłuższy odpoczynek. Ostatnie 30 km to droga praktycznie cały czas w dół ze średnią prędkością ok. 30 km/h. Ok. 20.00 tuż przed zamknięciem sklepu robimy zakupy w Saint-Louis i jedziemy do Huningue na nocleg. Śpimy na campingu tuż nad Renem. W oddali słychać barki płynące na rzece, a z bliska rozkrzyczaną francuską młodzież. Tuż po rozbiciu namiotów przychodzi krótka burza, ale mamy już bezpieczne schronienie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz