Włochy
126 km
|
Odpoczynek obiadowy |
Wyjeżdżam z campingu o 9:20. Pierwsza część dzisiejszej trasy prowadzi ruchliwą drogą. Mija mnie tir za tirem i nie jedzie się zbyt przyjemnie. Mam na bagażniku polską flagę i pozdrawiają mnie kierowcy-rodacy. Jest gorąco i bezwietrznie, smaruję się w ochronie przed słońcem. Robię się głodny, nie mam zapasów żywności, a na horyzoncie nie widać żadnego sklepu. Przed
Chioggią zjeżdżam na boczną drogę. Wieje mocny wiatr w twarz i zwalniam z 22 do 15 km/h. Wreszcie po 50 km jazdy jest pierwszy supermarket. Robię zakupy i szukam miejsca na obiad. Skręcam znów na mniej ruchliwą równoległą drogę i po 25 km znajduję zacienione miejsce na odpoczynek. Nie wiem, ile jest stopni, ale żar leje się z nieba. Droga jest płaska i powoli robi się monotonna. Po 120 km zaczynam szukać miejsca na nocleg. Decyduję się na spanie na campingu w
Casalborsetti, tym bardziej, że nie jest bardzo drogo. Po kolacji pierwszy raz wchodzę do morza. Woda jest cieplutka. Wieczorem nie mogę zasnąć, bo szalony włoski DJ prowadzi zabawę dla dzieci. Trochę się dziwię, że po pierwszym dniu poważnej jazdy nie czuję się zmęczony, nie bolą mnie ani mięśnie, ani kolana. Oby tak dalej.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz