25 czerwca 2009

XIII Don't pay the ferryman

Niemirów - Kuzawka 115 km

Po Mszy św. i śniadaniu wyjeżdżam po 9:00. Na początku podróży nóżka rowerowa nie wytrzymuje obciążeń i pęka, a mój pojazd z sakwami ląduje w błocie. Na osłodę czeka mnie niezwykła atrakcja. Sołtys z Niemirowa przeprawia mnie promem przez Bug. Można powiedzieć, że jest to prom o napędzie prądowym, ale nie elektrycznym. Porusza się bowiem dzięki prądowi rzeki. W jaki sposób? W poprzek rzeki jest poprowadzona stalowa lina, przerzucona przez bloczki na promie. Aby rzeka przepchała prom na drugą stronę, należy ustawić barkę pod odpowiednim kątem do biegu wody. Proste i jednocześnie bardzo egzotyczne.
Dziś mam w planie zwiedzanie wielu ciekawych miejsc. Zaczynam od Janowa Podlaskiego. Niedaleko od miasta znajduje się słynna stadnina koni arabskich. Choć konie nie są moją pasją, stadnina robi na mnie wrażenie. Dalej jadąc wzdłuż Bugu przez Park Krajobrazowy Podlaski Przełom Bugu docieram do Pratulina. To miejsce śmierci męczenników unitów podlaskich. W kościele sanktuaryjnym jest akurat grupa dzieci i słucham prelekcji księdza proboszcza. Dalej miałem w planach Szwajcarię Podlaską, ale ścieżki są podmokłe i zabłocone, dlatego rezygnuję ze Szwajcarii i jadę w kierunku Terespola. Przed Koroszczynem jadę kilka km wzdłuż drogi celnej. Jest to ogrodzona i okamerowana trasa, po której jadą odprawione ciężarówki do przejścia w Kukurykach. W Koroszczynie spotykam fort, będący fragmentem Twierdzy Brzeskiej. Skręcam w kierunku granicy i jadę wzdłuż Bugu. Nagle nad moją głową dostrzegam wielkiego ptaka. Bocian? Nie! To jakiś drapieżnik - błotniak albo nawet orzeł. Pięknie się przezentuje na niebie. Śledząc ten orła cień wjeżdżam do Kostomłotów, gdzie znajduje się jedyna w Polsce parafia neounicka. Cerkiew zwiedza właśnie grupa z Krakowa i znów mam okazję posłuchac prelekcji ks. proboszcza. Kolejny punkt programu to Kodeń. Modlę się w kościele przed obrazem M. B. Kodeńskiej i oglądam inne zabytki. Nie ma jeszcze 18:00, więc postanawiam jechać dalej i szukać po drodze kwatery. Ostatnie miejsce, które odwiedzam tego dnia to uroczy monastyr w Jabłecznej. Trafiam akurat na wieczorne modlitwy. Nocleg znajduję w uroczym domku pod lasem w Kuzawce.
To był wyjątkowy dzień. Bo nie padało.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz