9 maja 2012

Papieskim szlakiem we mgle

Po udanej wycieczce do Wadowic postanowiliśmy w następnym tygodniu wyruszyć ponownie na dwóch kółkach po górkach, tym razem papieskim szlakiem do Ludźmierza. Dzień przed planowanym wyjazdem mocno padało, ale w nocy miało przestać. I sprawdziło się, choć od rana ciemne chmury wisiały nad Zakopanem.
Ruszamy o 8:00, tym razem w grupie czteroosobowej razem z Klaudią, Zuzią i Kamilem. Zuzia towarzyszy nam tylko kawałek na Gubałówkę, ale za to przed szczytem dołącza do nas Mateusz, który zaspał na 8:00.
Nie pada, ale jest zimno i wilgotno. W spokojnym tempie zdobywamy Gubałówkę, powoli zanurzając się w mgłę. Na szczycie nie ma turystów, co wcale nie dziwi patrząc na zachmurzone niebo i zamglone góry. Termometr w liczniku Mateusza pokazuje niewiele ponad 5 stopni ciepła (zimna?). Zakładamy na siebie wszystkie kurtki, czapki i rękawiczki i rozpoczynamy szaleńczy, mrożący krew w żyłach i wszystkie nasze członki, zjazd. Za Zębem mgła jest taka gęsta, że ledwo co widać przed nami. Zapalamy lampki rowerowe, żeby poprawić naszą widoczność. Po długich zjazdach rozgrzewamy się na podjeździe w Maruszynie. Chmury podnoszą się stopniowo i dokoła rozpościerają się piękne widoki. Żałujemy, że nie ma słonecznej pogody.
Następna wioska to już Ludźmierz. Modlimy się w Sanktuarium, ogrzewamy troszkę w kościele, jemy drugie śniadanie i jedziemy dalej do Nowego Targu. Następny przystanek na ogrzanie się i odżywianie to przydrożny bar szybkiej obsługi przy wyjeździe z Nowego Targu.
Zza chmur zaczyna przedzierać się słońce i robi się coraz cieplej. Do Szaflar jedziemy kawałek ruchliwą zakopianką, a dalej już starą drogą ze spokojnym ruchem samochodowym. Droga wiedzie lekko pod górę, ale nie ma wiatru i dobrze się jedzie. Mateusz zaczyna słabnąć i narzekać. Dla niego przejechanie ponad 50 km to wiekopomny wyczyn. Reszta grupy pogania go stanowczo i uczy jazdy jednostajnym tempem, prostoliniowo i siedząc na siodełku.
Rozgrzani jazdą pod górkę, dojeżdżamy do Zakopanego. Ostatni element podróży to lody, które nie zmieściły się w naszych żołądkach w Wadowicach. A w głowach rodzą się już pomysły na koleją wycieczkę naszej małej supergrupy rowerowej.

Wjeżdżamy na Gubałówkę, powoli zatapiając się we mgłę.

Jesteśmy już na szczycie. Teraz trzeba dobrze się ubrać przed szybkim zjazdem.


Trasa rowerowa 1562092 - powered by Bikemap 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz